Czy myśmy się wcześniej nie poznali? Taehyung Cz.1

Odkąd skończyłam piętnaście lat, moje życie rozsypało się na kawałki. Do tamtej pory wszystko miałam zaplanowane. Moje życie było cudowne, nigdy bym się nie spodziewała, że coś może pójść nie tak. Miałam kochających rodziców, którzy mnie wspierali na każdym kroku. W szkole byłam lubiana, miałam dużo przyjaciół, którzy byli przy mnie. Dopiero gdy naprawdę ich potrzebowałam, to tak naprawdę zniknęli. Wszystko się posypało, zostałam tak naprawdę sama. Zaczęłam nienawidzić mężczyzn i wszystko z nimi związane. Obiecałam sobie, że nigdy się nie zakocham. Nigdy nie zaufam chłopakowi, zdałam sobie sprawę, że oni są słabi.

Dzisiaj mam dziewiętnaście lat, moja matka stwierdziła, że sobie ze mną nie radzi. Kolejna osoba, która mnie zostawiła, tak po prostu. Miała osobę, która ją kocha, a ja po prostu już im w tym przeszkadzała. Dlatego wysłała mnie do ojca. Wiedziała dobrze, że nienawidzę go, wszystko przez to, że nas zostawił. Tak, po prostu pewnego dnia spakował się i wyjechał do swojego rodzinnego kraju. Nic mi nie wytłumaczył, a był najbardziej mi bliższą osobą. Pisał listy, ale ja przez to wszystko nie potrafiłam. Nie chciałam, właśnie w tym okresie znienawidziłam mężczyzn. Moja mama przyjęła to naprawdę normalnie, nie patrzyli na to, co ja czuję. Od tamtej pory nie widziałam taty, wszyscy o tym wiedzieli. W szkole odwrócili się ode mnie, przezywali mnie. Byłam w szoku, bo jeszcze niedawno wszyscy siedzieliśmy razem w jednej knajpce. Zmieniłam szkołę, tamci ludzie od razu mnie zaakceptowali. Nie pytali o to, gdzie mieszkam, czy moi rodzice są razem lub, czy mam dobre oceny. Poczułam się wtedy na chwile pewnie, ale oni robili inne rzeczy niż ja dotychczas. Dostosowałam się do nich i dlatego moja mama postanowiła się mnie pozbyć.

Za kilka godzin, będę w Korei, właśnie mój tato tutaj mieszka. Jest Koreańczykiem, nigdy wcześniej tutaj nie byłam. Boję się tego wszystko, taty nie widziałam cztery lata. Nie wiem co, tak naprawdę zrobię, ale niestety muszę się dostosować.

Od razu zobaczyłam tatę między tymi ludźmi. Wyglądał tak jak kiedyś, uśmiechał się do mnie jakby niby nic. Zdenerwował już mnie od samego początku.
- Dzień dobry córeczko. - Powiedział do mnie z uśmiechem i chciał mnie przytulić.
- Daruj sobie z tym wszystkim. - Odpowiedziałam mu i dałam mu walizki. Od razu poszedł za mną, jak wyszłam na zewnątrz. Tak, naprawdę nie wiedziałam co mam zrobić. Tato podszedł po chwili do auta, zapakował moje walizki i wszedł do środka.
- Teraz przewieziesz mnie do swojej nowej rodziny? - Zapytałam go, wchodząc do auta.
- Ty jesteś moją rodziną. - Odpowiedział mi. Tak, naprawdę jakby to była prawda nigdy by nas nie zostawił, ale nie chciałam z nim się na razie kłócić.
- Musimy ci znaleźć jakąś szkołę. Ostatnio przeglądałem i znalazłem coś dla ciebie. - Nagle powiedział.
- Nie, Tato! Sama ją sobie znajdę. Tak pomyślałam.. że właśnie powinnam to zrobić. Możesz się zatrzymać? - Tato zdziwił się, ale nie dyskutował ze mną.
- Nie zgubisz się? - Zapytał zdenerwowany.
 Kupiłam sobie mapę, wiesz? Wyślij mi numer esemesem. - Odpowiedziałam mu i wysiadłam z auta.

Od razu poszłam przed siebie, ulice Seulu były przepełnione ludźmi. Byłam bardzo zmęczone, ale nie mogłam pokazać to Tatowi. Nie chciałam być taka słaba jak on. Po jakiejś godzinie zobaczyłam kawiarnie, postanowiłam coś zjeść, dlatego usiadłam na zewnątrz. W środku było dużo ludzi, pomyślałam, że to normalne. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu ktoś do mnie podejdzie. Zobaczyłam, że naprzeciwko siedzi jakaś dziewczyna, która mi się przygląda. Uśmiechnęłam się do niej, a ona odpłaciła mi tym samym.
- Jesteś tu nowa? - Zapytała, przysiadając się do mnie.
- Skąd wiesz? - Zszokowałam się.
- Tylko nowa osoba, może czekać w takiej sytuacji, że ktoś przyniesie jej menu. - Zaśmiała się, a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Nagle zobaczyłam dwóch mężczyzn wychodzących z tego miejsca. Po chwili usłyszałam krzyk dziewczyn. Myślałam, że oszaleję, bo nie wiadomo skąd zaczęło pojawiać się tu mnóstwo dziewczyn. Wstałam, ale było tak tłoczno, że nie mogłam nigdzie przejść. Postanowiłam się przepchnąć na drugą stronę. Było bardzo ciężko, ale jakoś dawałam radę. Już prawie byłam przy końcu, gdy jakąś dziewczyną mnie popchała. Upadłam, strasznie ręka mnie zabolała. Popatrzyłam się na nią i zobaczyłam, że ktoś stoi nade mną. Był to jakiś chłopak, uśmiechał się i podał mi dłoń. Wstałam, a on nadal się uśmiechał.
 - Nic ci się nie stało? - Zapytał mnie.
- Nie, ale dzięki. - Wtedy zmierzyłam go i wyglądał na bogatego. Może tutaj tak się ubierali, ale widać było, że miał markowe ciuchy.
- Ciesze się, mam nadzieję, że dobrze zapamiętasz spotkanie ze mną. - Powiedział to takim głosem, jakby myślał, że ja tu specjalnie przyszłam, żeby go spotkać.
- O czym ty mówisz? Z Tobą? A kim ty jesteś? Jesteś naprawdę śmieszny, jeśli myślałeś, że na ciebie poleciałam, to jesteś w błędzie. Nie jarają mnie synkowie mamusi. - Tak, się zdenerwowałam, że nie mogłam się opanować. Ten chłopak tylko się uśmiechnął i zniknął w tym tłumie. Dziewczyny po chwili też zaczęły się rozchodzić.
- Teraz już wiem na pewno, że jesteś tutaj nowa. - Powiedziała to ta dziewczyna, którą przed chwilą poznałam.
- Ty ciągle o tym? Zabierz mnie w jakiejś bezpieczne miejsce. - Powiedziałam jej zdenerwowana. Dziewczyna zaczęła iść, a ja za nią. Przez chwilę nie odzywałyśmy się do siebie. Zastanawiałam się, gdzie mnie może zabrać.
- Mam na imię Lena, a Ty? - Uśmiechnęłam się do niej.
- Kate, miło mi poznać. - Zaśmiała się.
- Gdzie idziemy? - Zapytałam ją.
- Mam tutaj taką miejscówkę, zawsze przebywam tam z moim chłopakiem. Nie bój się, jest bezpiecznie.- Pomyślałam sobie, że znowu spotkam jakiegoś zarozumiałego faceta.
- Wiesz.. dużo dziewczyn na pewno ci teraz zazdrości. - Nagle powiedziała do mnie Kate.
- Dlaczego niby? - Zapytałam ją zszokowana.
- Ten chłopak, on jest piosenkarzem. Na pewno się zdziwił tym, co powiedziałaś. On pomyślał, że jesteś jego fanką. - Kate się zaśmiała.
- Nie znam go, nie słuchaj tej muzyki. Myślę, że dobrze powiedziałam, jak śpiewa, to ma kasę. Czyli musi myśleć, że każda na niego poleci. A tak naprawdę to Ty też jesteś jego fanką? - Ona popatrzyła się na mnie, chwile zastanawiała się co powiedzieć.
- Chcesz, żebym była szczera? - Nagle zapytała.
- Jasne, mów. - Zszokowało mnie jej pytanie.
- Nie jestem jego fanką, nie jestem tego typu dziewczyną. On ogłosił to, że tutaj będzie, więc jego fanki przyleciały się z nim zobaczyć, a ja na tym korzystam.
- Korzystasz? Nie rozumiem.. jesteś paparazzi? - Kate zaczęła się śmiać w niego głosy.
- Czy ja wyglądam na paparazzi? Po prostu one go widzą i szaleją. A ja co robie? Okradam je, one wtedy nic nie czują. Naprawdę można w tym momencie dużo przechwycić.
- Mhm.. czyli tak zarabiasz. - Odpowiedziałam jej.
- Po prostu, mieszkam u swojego faceta. On też w życiu nie miał dobrze, dlatego mu pomagam. - Odpowiedziała mi i uśmiechnęła się. Po chwili zobaczyliśmy jakiegoś chłopaka, który tańczy, ona od razu do niego podbiegła i rzuciła się na niego.
- Czyli ty jesteś jej ukochanym, tak? - Zapytałam się go.
- Ta.. a Ty kto? - Zapytał się mnie i zjechał mnie od góry do dołu.
- Kochanie, poznałam ją w tej kawiarni. Wydawała się spoko, dlatego zabrałam ją ze sobą. - Kate mówiła do niego, a ja zastanawiałam się co, ona w nim widzi
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł. - Odpowiedział jej i popatrzył się na mnie.
- Zobacz ile mam pieniędzy. - Zaczęłam wyciągać z torebki wszystkie pieniądze. A on tak po prostu je wziął i poszedł do auta. Ona złapała mnie za rękę i zaciągnęła mnie do niego. W drodze zastanawiałam się, czy dobrze robię, ale tak naprawdę nic innego nie mogłam tutaj robić. Nie znałam ludzi ani miasta, a na pewno do ojca nie chciałam wracać. Dlatego pojechałam z nimi, po niej było widać, że jest zakochana w nim po uszy. On traktował ją z dystansem, tak na pierwszy rzut oka mi się wydawało, ale wiedziałam, że to nie jest jakiś fajny chłopak. Jak przybyliśmy na miejsce, to było naprawdę spokojnie. Były to jakiejś garaże, było dość ciemno, ale widać było, że nikogo tu nie ma. Jak wyszliśmy z auta, ona złapała mnie za rękę i zaczęła prowadzić. Za tymi garażami było widać kilka aut, za nimi było ognisko i kilka osób. Byli to sami faceci, jak mnie zobaczyli to zaczęli, robić maślane oczka, ale po chwili zobaczyli, że nie jestem nimi zainteresowana.
- Mark, tak na imię ma mój chłopak. Fajny jest, co nie? - Zapytała mnie Kate.
- Tak, naprawdę spoko. - Odpowiedziałam jej i usiadłam obok ogniska. Ona się do mnie przyłączyła, a za chwilę z piwami przyszedł do nas Mark.
- Pijesz? - Zapytał się mnie, kiwnęłam tylko głową, ale po chwili wzięłam piwo. Piłam ją w spokoju, nikt do mnie nie mówił. Tamci siedzieli w swoim gronie i rozmawiali. Kate z Markiem, przytulali się i całowali.

Tak minęła mi godzina i zrobiło się naprawdę późno, ale byłam zadowolona z tego. Tato nie dzwonił, ale adres mi podesłał. Zapytałam się ich, gdzie to jest, a oni tylko się zaśmiali.
- Co chcesz zrobić tam włam? Nie radzę. - Nagle powiedział Mark.
- Mieszkam tam. - Odpowiedziałam mu, a on zaśmiał się.
- Lepiej przynieś nam piwo. - Powiedział to tak, jakby mu się to należało.
- A co sam nie możesz? - Odpowiedziałam mu.
- Ja ci przyniosę kochanie. - Powiedziała Kate i gdzieś pobiegła. Po chwili Mark przysunął się do mnie, zdziwiłam się, bo wydawało mi się, że mnie nie lubi.
- Wiesz.. lubię takie dziewczyny jak ty. Nie podlizują się, tylko mają swoje zdanie. - Nagle powiedział do mnie.

- Spoko.. fajnie wiedzieć. - Odpowiedziałam mu i popatrzyłam się na niego zszokowana. Nagle jakimś cudem Marka ręką znalazła się na moim ramieniu i tak po prostu przysnął mnie do siebie. Było widać, że chce mnie pocałować, mimo to, że jego dziewczyna mogła tutaj przyjść.
- Jesteś żałosny, wiesz? - Zaśmiałam się i wstałam. Od razu stamtąd poszłam, musiałam poszukać nazwy ulicy, chwilę mi to zajęło. Zapytałam się jakiegoś chłopaka co przechodził obok mnie czy zna numer na taxi, oczywiście mi go podał. Auto po chwili przyjechało, a ja wsiadłam do niego. Podróż była długa, wydaje mi się, że jechaliśmy z 40 minut.
- To tutaj. - Powiedział kierowca, a ja wtedy złapałam za telefon i zadzwoniłam do taty. On od razu wyszedł z domu i podszedł do nas.
- Gdzieś ty była? - Zapytał się mnie zszokowany, płacąc taksówkarzowi.
- Zwiedzałam. - Odpowiedziałam mu i po mojej minie widział, że chce wejść do środka.
- To tutaj. Możesz wejść czuj się jak u siebie. - Uśmiechnął się do mnie i otworzył mi drzwi. Od razu poszłam do kuchni, a zaraz weszła do nas jakaś kobieta.
- Ach.. no tak. Mama nie była Azjatką dlatego ją zostawiłeś? - Mówiłam to z taką nienawiścią, że ta kobieta się przestraszyła i uciekła.
- Nie kochanie, to jest moja siostra. - Tato usiadł przy stole.
- Mhm.. to, gdzie jest twoja nowa żona? I twoje kochane nowe dzieci? - Pytałam go z nienawiścią w głosie.
- Odkąd rozwiodłem się z twoją mamą z nikim się nie związałem. A z dzieci jesteś tylko Ty. - Tato mówił tak jakby nie przejmował się mną, po prostu uśmiechał się do mnie. Po chwili przyszła ta kobieta i zaproponowała mi coś do jedzenia.
- Znalazłaś jakąś szkołę? - Zapytał nagle tato.
- Nie.. - Odpowiedziałam mu.
- Od jutra zaczynasz pracę w mojej szkolę, mam nadzieję, że ci się spodoba. - Powiedział to tak jakbym ja go prosiła o to.
- Co ja bym miała tam niby robić? - Zapytałam go zszokowana.
- Dowiesz się na miejscu.. - Powiedział i wyszedł z kuchni. Ja zaraz po nim tak samo wyszłam i poszłam do swojego pokoju. Był naprawdę ładnie urządzony, wyglądało to tak jakby ktoś tutaj mieszkał. Tylko wszędzie były moje zdjęcia, zdziwiło mnie to, ale nie miałam już sił na nic i położyłam się spać.

Rano zbudziła mnie siostra taty, mówiła, że tato musiał gdzieś pojechać. Miał coś do załatwienia, powiedziała, że moja praca zaczyna się po siedemnastej. Zdziwiłam się, ale może to i lepiej. Mogłam iść jeszcze położyć się na chwilę spać i właśnie tak zrobiłam. Później już mnie tato zbudził. Zrobił mi obiad, myślał, że przyłącze się do niego, ale się pomylił. Wzięłam swój talerz i usiadłam na tarasie. Dzisiaj pogoda była naprawdę ładna, mimo wszystko poczułam się tutaj strasznie samotna. Nie miałam nikogo z kim mogłabym pogadać, albo nawet wyjść na spacer. Jak zjadłam poszłam do kuchni po coś do picia.
- Pojedziemy razem, ja dzisiaj wieczorem mam lekcję. - Nagle tato powiedział.
- Myślisz, że przez takie coś będziemy idealną rodziną? - Zapytałam się go zirytowana. Tato nic mi nie odpowiedział tylko się szczerzył w moją stronę, strasznie mnie to irytowało.
- Nawet twój uśmiech jest strasznie denerwujący. - Powiedziałam w jego stronę i wyszłam z kuchni.

Gdzieś po godzinie szesnastej tato zapukał do pokoju i oświadczył mi, że muszę się zbierać. Droga strasznie mi się przedłużała, chciałam już być na miejscu. Nie widzieć jego szczerzenia się na mój widok. W końcu po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Od razu tato zaczął się mną chwalić.
- Mogę iść już w swoją stronę? - Zapytałam zdenerwowana.
- Dobrze. - Odpowiedział.
- Tylko nie wiem co mam robić. - Powiedziałam.
- Ta Pani wszystko ci pokaże. - Od razu poszłam za tą Kobietą, poszliśmy do małego pomieszczenia, a ona dała mi jakiś spryskiwacz i mop. Zaśmiałam sie jak to zobaczyłam, ale widocznie tato chciał mi coś udowodnić. Nie mogłam dać mu takiej satysfakcji, że sobie nie poradzę. Wzięłam to, co miałam i poszłam do sali. Od razu zabrałam się za mycie lustra, w tej sali nikogo nie było. Czułam się swobodnie, mimo że miałam dużo do roboty. Niedługo później zaczęły przychodzić tutaj jakieś dzieciaki, dlatego streściłam się i wyszłam z tej sali. Szukałam następnych, ale wszystko było zajęte. Zdałam sobie sprawie, że ta szkoła jest dla bogatych dzieciaków. Była ogromna, a sale były naprawdę dobrze urządzone. Każde piętro było przeznaczone do czegoś innego. Taniec, śpiew i aktorstwo, byłam pewna, że mój tato uczy tutaj śpiewu, dlatego poszłam go poszukać. Nie wiedziałam co mam robić, bo sale były zajęte. Poszłam na trzecie piętro, weszłam do pierwszej lepszej sali. Taty tam nie było tylko jakiś chłopak co uczył dziewczyny śpiewać, w kolejnych było tak samo. Na samym końcu znalazłam swojego tatę, od razu wyszedł do mnie.
- Co się stało? - Zapytał zszokowany.
- Sale są zajęte, nie wiem co mam robić.
- Wiem, dlatego musisz poczekać aż sale się zwolnią. - Nagle otworzył swój notes. - W ostatniej sali już lekcja powinna się kończyć także poczekaj. Zrobiłam tak i usiadłam obok drzwi. Nagle usłyszałam męski głos, był dość przyjemny. Dawno nie słyszałam kogoś z takim ładnym głosem, ale długo nie przysłuchiwałam się i zaczęłam przeglądać telefon. Po kilkunastu minutach nie chciało mi się siedzieć dlatego, postanowiłam iść gdzieś indziej. Jak już miałam schodzić, zobaczyłam tą Panią co powiedziała mi co mam robić.
- Nie schodź, posprzątasz w sali 102. - Powiedziała do mnie.
- Siedzę już trochę czasu pod tą salą i lekcja trwa nadal. - Odpowiedziałam jej.
- Czasami tutaj lekcję się przedłużają, dlatego poczekaj jeszcze chwilkę. - Powiedziała do mnie, uśmiechnęła się i poszła w swoją stronę. Odwróciłam się, ale niestety spadł mi mop i zrobił wielką kałużę. Chciałam go podnieść, ale coś mnie zabolało w kostce i kucnęłam. Nagle zobaczyłam jakąś męską dłoń, złapała za mop. Jak podniosłam wzrok, zobaczyłam tego chłopaka. Tego samego co był w kawiarni, zszokowałam się, że właśnie w tym miejscu go widzę.
- Czy myśmy się wcześniej nie poznali? - Zapytał się mnie i się uśmiechnął.
- Nie przypominam sobie. - Powiedziałam pod nosem, złapałam za mop i poszłam do sali. Poczułam się dziwnie, trochę czułam zadowolenie, że znowu go spotkałam. Jak sprzątałam salę, uświadomiłam sobie, że pewnie tutaj uczy.
- Dziwny zbieg okoliczności, nie sądzisz? - Nagle zapytał mnie, trochę się przestraszyłam, bo nie wiedziałam skąd on znowu się tu wziął.
- Nie wiem. - Powiedziałam do niego i nadal robiłam swoje.
- Czy ty po prostu zaczęłaś tu pracować tylko po to, żeby mnie zobaczyć? - Ten chłopak w tym momencie się zaśmiał.
- Jesteś żałosny, nie mam co robić tylko łazić za Tobą. Zresztą nie mam czasu, nie widzisz? - Oburzyłam się w tym momencie.
- To wytłumacz mi, dlaczego akurat tu cię spotykam. Każdy wie, że tutaj uczę. - Chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Tato załatwił mi pracę, on tutaj uczy. - Odpowiedziałam mu i myślałam, że się odczepi.
- Ach tak. To ty jesteś tą niegrzeczną córką? Dużo twój tato opowiadał mi o tobie, strasznie tęsknił za tobą.- Chłopak myślał, że zrobi na mnie wrażenie, mówiąc takie rzeczy.
- Daruj sobie, bo stajesz się bardziej żenujący niż wyglądasz. - Odpowiedziałam mu zdenerwowana. Chłopak otworzył zeszyt, wyrwał z niego kartkę i zaczął ją rwać na małe kawałki. Zdziwiłam się tym co robi, ale udawałam, że mnie to nie interesuje. Nagle wstał i zaczął je rozsypywać wszędzie.
- Myślisz, że jesteś jakąś głupią gwiazdą, to możesz robić co chcesz? - Tak mnie zdenerwował, myślałam ze go zaraz wyrzucę z tej sali.
- Czyli jednak wiesz kim jestem. - Zaśmiał się chłopak.
- Myślisz, że interesują mnie tacy faceci jak ty? Uważasz, że wszystko możesz, bo co? Bo zrobiłeś karierę, masz dużo kasy i laski za tobą latają? - Chciałam mówić dalej, ale chłopak mi przerwał. - Cały czas mnie obrażasz albo jesteś taka zgorzkniała, albo nosisz coś takiego w sercu, że nienawidzisz całego świata. - Zdziwił mnie tym, co powiedział, ale niestety miał rację. Strasznie mnie to zabolało, rzuciłam mopem i wybiegłam z sali. Musiałam zostać sama, dlatego wybiegłam na zewnątrz i usiadłam przed szkołą. Nie mogłam się opanować i zaczęłam płakać.
- Nie chciałem cię urazić. - Znowu zobaczyłam tego chłopaka przed sobą.
- Czy Ty nie możesz się odczepić? Daj mi spokój! - Krzyknęłam do niego. On trochę się przestraszył, patrzył mi się w oczy. Jak to robił czułam lekkie zawstydzenie, nie wiedziałam dlaczego.
- Nie wiesz nic o mnie, o moim życiu. Tobie wszystko łatwo przychodzi, a ja jestem cały czas sama. - Nagle powiedziałam do niego, byłam w szoku, że to powiedziałam. Nagle wstałam i chciałam iść z powrotem do szkoły, ale on złapał mnie za dłoń. Odwróciłam się do niego, a on podszedł bliżej do mnie.
- Przepraszam cię, naprawdę nie chciałem cię urazić, ale ty też mnie nie oceniaj. - Powiedział do mnie skruszonym głosem. Zrobiło mi się trochę głupio, ale nie chciałam mu tego okazywać. On nagle jeszcze bliżej podszedł i przytulił mnie. Moje ciało w tym momencie zostało sparaliżowane, nawet nie mogłam oddychać. Nie wiedziałam co mi się dzieje, czułam się dziwnie, a zarazem cudownie. Nagle oderwałam się od niego i zaczęłam biec.
- Mam nadzieję, że niedługo cię znowu zobaczę, bo chciałbym znowu zatopić siew twoich oczach! - On krzyknął, a ja lekko się odwróciłam i wbiegłam do szkoły. Nie chciałam się zatrzymywać, a jak to już zrobiłam, zdałam sobie sprawę, że nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa.



Komentarze

Popularne posty

Popularne posty