Jego kawowe oczy. Jimin. Rozdział I


 W piątkowy wieczór wracając do mieszkania, byłam bardzo zmęczona. Cały dzień spędziłam w pracy i jednie, o czym marzyłam to położyć się do ciepłego łóżka, obok mojego ukochanego kota, który na mnie czekał. Mam w planach pooglądać jakąś komedię romantyczną i odprężyć się po tym ciężkim dniu. Wracam do domu komunikacją miejska, bo moje miejsce zatrudnienia jest na drugim końcu miasta. Od przystanku mam jakieś pięć minut drogi do mojego ciepłego mieszkania. Tak jak zawsze powolnym krokiem zmierzałam w jego stronę. Od razu jak, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo podejrzanego nie widziałam. Przyśpieszyłam tępo i nagle na zakręcie zobaczyłam dwóch mężczyzn. Mieli na sobie czarne długie płaszcze, jeszcze nigdy takich nie widziałam. Miałam wrażenie, że te ich płaszcze są z innej epoki. Były długie po same kostki, na koniec rękawów były paski z wielkimi klamrami i mieli wielkie kaptury. Tak wielkie kaptury, że nie mogłam ujrzeć ich twarzy.

Od razu poczułam, jak pojawiła się u mnie gęsia skórka i poczułam duży chłód. Na chwilę zamarłam, nie mogłam się z miejsca ruszyć. Tak jakby ktoś mnie trzymał, nie mogłam niczym poruszyć. Po chwili coś mnie puściło i oni zniknęli. Wszystko nagle wróciło do normy, tak jakby mi się przywidziało. Postanowiłam się nie oglądać za siebie i pobiegłam w stronę klatki schodowej. Gdy dobiegłam na miejsce, próbowałam szybko wyciągnąć klucze z torebki, ale przede mną ukazali się znowu ci sami mężczyźni. - Nie tak prędko koleżanko. - Powiedział jeden z nich i zaśmiali się obaj. Od razu poczułam ten ucisk i nie mogłam wydusić z siebie słowa ani uciec w drugą stronę. Próbowałam coraz bardziej, ale strasznie sprawiało mi to ból. Dodatkowo jeszcze czułam, jak strach przeszywa mnie całkowicie, nie wiedziałam, co teraz zrobię. Nadal nie mogłam dokładnie rozpoznać ich twarzy, bo ich twarze były ukryte w ich wielkich kapturach. Stali naprzeciwko mnie i przyglądali się tak, jakby byli ciekawi, co zrobię. - Nie spodziewałem się, że będzie tak łatwo, byłem gotowy na coś trudniejszego. - Nagle jeden z nich powiedział, wesołym głosem. - Bierzmy ją i szybko wracajmy. - Rozkazał i podszedł do mnie. Wyciągnął coś z kieszeni, był to skrawek materiału o szarym kolorze. Podszedł bliżej mnie i przyłożył to coś do mojego nosa.

- Nawet nie wiesz, ile czasu próbowaliśmy cię znaleźć. - Szepnął, a ja poczułam straszny odór. Nigdy w życiu nie czułam tak brzydkiego zapachu. Próbowałam nie oddychać, ale byłam tak przerażona, że po chwili brakowało mi tchu. Od razu zaczęłam, tracić świadomość i lekko osuwać się na ziemię. Po chwili upadłam i widziałam ich tylko czarne obuwie. Po chwili zjawił się ktoś inny i zaczęłam słyszeć dziwne szmery i odgłosy. Zdałam sobie sprawę, że oni się szarpią. Byłam w takim niebezpieczeństwie, że nie mogłam sobie wyobrazić, co oni mi zrobią. Chciałam już tylko zasnąć, miałam nadzieję, że to tylko sen i za moment się z niego obudzę.

Nagle poczułam kogoś dotyk, ktoś od razu mnie podniósł, a ja nie przejmując się, kim on jest, od razu się w niego wtuliłam. Gdy weszliśmy do klatki, ukradkiem spojrzałam na niego. Był nieziemsko przystojny, nigdy nie widziałam nikogo, aż kogoś takiego przystojnego.

Po chwili on zauważył, że spoglądam na niego, to złapał mnie za dłoń. Poczułam od niego takie ciepło i od razu moje mięśnie zaczęły się rozluźniać. Zapragnęłam, żeby nigdy w życiu nie puszczał mojej dłoni. Spojrzał na mnie i zatraciłam się w jego oczach. Po chwili dopiero skojarzyłam, że jesteśmy w moim mieszkaniu. Ten tajemniczy mężczyzna, położył mnie delikatnie na łóżku i od razu się oddalił. Mój kot od razu rzucił się na jego nogi, zaczął go gryźć i drapać. On złapał go, kot próbował się wyrwać, ale bez skutecznie. Zamknął go w łazience.

On od razu zaczął szukać czego w moich szafkach, byłam bardzo zdziwiona, myślałam, że uratował mnie od tych strasznych postaci, a teraz zachowywał się jak złodziej.

Po jakimś czasie nawet nie mogłam sobie wyobrazić, ile to minęło odkąd, mnie tutaj przyprowadził. Zadzwonił do niego telefon, od razu zerwał się i podszedł do okna. Rozmawiał z kimś, ale tak bardzo cicho, że nie mogłam usłyszeć żadnego słowa. On ciągle spoglądał na mnie, ale rozmawiał dość długo. Po jego mimice twarzy mogłam wyczytać, że jest bardzo zły. Gdy skończył rozmawiać, podszedł do łóżka i chwilę obserwował mnie z zaciekawieniem. Po chwili kucnął obok mnie i złapał mnie za dłoń. Poczułam to ciepło, co przechodzi z niego na mnie. Pomyślałam sobie, że to takie szalone, dzieją się takie dziwne rzeczy, a ja pragnę tylko jego dotyku i żeby był ciągle przy mnie.

- Musisz mi teraz pomóc. Wiem, że ciężko jest ci teraz cokolwiek zrobić, ale jeżeli od razu dowiem się, gdzie to jest to, od razu poczujesz się lepiej. - Uśmiechnął się do mnie. Patrzyłam prosto w jego kawowe oczy i mogłabym to robić godzinami. - Iwona.. Twoja Matka.. Dała ci kiedyś wisiorek z kamieniem. Pamiętasz może, w którym miejscu on się aktualnie znajduje? - Od razu zaczął obserwować każdy mój ruch, a ja poczułam strasznie ukucie w sercu. Skąd on zna moją mamę, byłam tak w szoku, że nie wiedziałam, o co on teraz pyta. Kim on jest i jakim cudem on zna moją mamę?.

Na moje 18-naste urodziny, dostałam od niej wisiorek i wymusiła na mnie obietnice. Prosiła mnie, abym nosiła go zawsze przy sobie, gdy nie będzie jej przy mnie. Niestety przez to wszystko zapomniałam całkowicie o nim.

Moja mama zginęła w wypadku niecałe rok temu. Jakiś pijany mężczyzna jechał za szybko i wjechał w nią. Zginęła na miejscu..

Po jej śmierci zostałam całkiem sama, strasznie cierpiałam. Miałam tylko ją i byliśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółkami. Odkąd pamiętam, ciągle się przeprowadzaliśmy, jeszcze dobrze się nie zaaklimatyzowałam, a już musiałyśmy się przeprowadzać. Tłumaczyła mi, że ma taką pracę i niestety musimy to robić. Dlatego uczyła mnie w domu. Taty nigdy nie poznałam, opowiadała mi, że był bardzo złym człowiekiem. Jak była jeszcze w ciąży to musiała uciekać od niego, po ty bym miała dobre życie. Byłam pewna, że ona go nadal kochała. Nie związała się nigdy z innym mężczyzną. Czasami późno w nocy widziałam, jak płakała, ale tłumaczyła to tym, że ma ciężki okres w pracy.

Nagle przypomniało mi się, że gdy ostatnio szukałam dokumentów mamy, to ściągnęłam wisiorek i położyłam go na komodzie, obok naszych zdjęć.

Lekko jak tylko byłam w stanie poruszyć palcem, pokazałam mu w stronę komody. On od razu poderwał się i nie minęła sekunda, już przy niej stał. Zaczął otwierać wszystkie szuflady i szperać w nich. Po chwili odwrócił się, spojrzał na mnie pytająco i momentalnie komoda już była odsunięta. Uśmiechnął się, jak zobaczył, że on leży na podłodze. Od razu znalazł się obok mnie i położył mi go na brzuchu. Złapał mnie za dłoń i lekko położył ją na wisiorku.

Mimo wszystko, co się teraz działo, to naprawdę przy nim czułam się bezpiecznie. Od razu poczułam się dziwnie, jakby to coś zaczęło, przestać działać i zrobiłam się bardzo senna. On stał nade mną i przyglądał się co się ze mną dzieje. Po chwili znowu spojrzał mi prosto w oczy, patrzył tak jakby, chciał mi coś przekazać. Powoli zasypiałam i jedynie, o czym chciałam śnić, to o jego kawowych oczach.

Obudziłam się gdzieś około trzynastej godziny. Zaskoczyłam się, bo nigdy tak długo nie śpię. Wszystko, co wydarzyło się minionej nocy, pamiętałam jakby za mgłą. Nie byłam pewna czy to był sen, ale od razu pobiegłam poszukać go czy czasem czeka, aż wstanę. Niestety nigdzie go nie było, a okno w kuchni było uchylone. Byłam pewna, że go zamykałam, bo nie zostawiłabym okna otwartego przy kocie. - Nawet nie poznałam jego imienia. - Powiedziałam smutnym głosem do siebie. Nie zostawił nic po sobie, jedynie zamglone wspomnienie...

Wieczorem wpadła do mnie przyjaciółka i razem siedziałyśmy przy telewizorze. Widziałam po jej twarzy, że za bardzo nie chciała mi wierzyć w to, co się wydarzyło.

- AkcjA jak z filmu. Dziewczyno, masz swojego anioła stróża! - Zaśmiała się i zaczęła zajadać lody czekoladowe. - Ciągle zastanawiam się, czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę. - Od razu się zamyśliłam i chciałam, żeby on tu teraz był.

- Może podpytamy sąsiadów? Myślę, że jeśli to się wydarzyło, to ktoś cokolwiek słyszał. - Pomyślałam, że nie mam ochoty teraz biegać po sąsiadach i wypytywać, czy cokolwiek wiedzą. Jedynie co chciałam robić to myśleć o jego kawowych oczach..

Dzień zleciał bardzo szybko, Martyna została u mnie na noc. Bałam się teraz zostawiać całkiem sama.

- Wstawaj śpiochu! Jajeczniczka już czeka! - Od razu się obudziłam i wstałam do kuchni. Zjadłyśmy razem śniadanie i niedługo później postanowiliśmy iść się przejść.

Schodząc po schodach w stronę klatki, na parterze spotkaliśmy moją ulubioną sąsiadkę. Jest starszą kobietą, czasami lubię robić jej zakupy, a ona zaprasza mnie na herbatkę i ciasto.

- Czy oni wrócili? Zapytała, szepcząc. - Ale kto wrócił? Nie rozumem. - Od razu serce stanęło mi do gardła. - Czyli to tak.. Widocznie mi się coś przewidziało. Miłego dnia życzę dziewczynki. - Uciekła do mieszkania i zatrzasnęła za sobą drzwi. Zaczęłam pukać do drzwi i wołać czy ona ich zna i czy coś widziała, ale niestety nie odpowiadała. - Nie uważasz, że to dziwne? - Zapytałam Martyny, a ona kiwnęła głową, żebyśmy wyszły.

Niedaleko mojego mieszkania jest park i tam postanowiliśmy pójść. Siadłyśmy na pierwszą wolną ławkę. - Lubię tutaj być. - Powiedziałam uśmiechnięta i zaczęłam obserwować wszystko wokoło.

- Opowiesz mi może, jak on dokładnie wygląda? - Zapytała zaciekawiona Martyna. - Najbardziej co przykuło to jego tajemnicze kawowe oczy. Ma coś w nich takiego, że jak raz w nie spojrzysz, to nie możesz przestać. Ciągle mnie prześladują. Zamykam oczy, to widzę tylko jego oczy, dzisiaj całą noc mi się śniły. - Zamyśliłam się i próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć dokładnie, ale wszystko było tak rozmazane. - Jest średniego wzrostu i wydaję mi się, że jest umięśniony Ma azjatycką urodę, coś jak Japończyk lub Koreańczyk?. Ciemne włosy do ucha, a w jednym uchu miał kolczyka. Jego usta są duże i idealnie pełne. Pięknie widać mu kości policzkowe i naprawdę ma piękny uśmiech. - Zamyśliłam się i próbowałam sobie jeszcze coś przypomnieć, ale niestety nic więcej nie wiedziałam. - Tak naprawdę nie wiem, czy on nie był moim wyobrażeniem.- Dodałam zasmucona. Martyna to wyczuła i od razu mnie mocno przytuliła.

- Czyli zakochałaś się w kimś, kogo może nie być? - Zaśmiała się i próbowała mnie pocieszyć. - Hej! Myślę, że twój bohater wróci do ciebie. Jeszcze powstaną o was filmy! - Śmiała się, a ja miałam wrażenie, że naprawdę się ze mnie nabija. - Nie zakochałam się, po prostu był tak tajemniczy.. Uważam, że zostanę w mojej świadomości na dłużej..- Martyna trąciła mnie w bark i uśmiechnęła się lekko.

Nagle w oddali zobaczyłam dwóch mężczyzn, podobnych do tych, co napadli mnie ostatnio. Strasznie się przestraszyłam i serce zaczęło mi bardzo szybko bić. - Widzisz tych mężczyzn w oddali? - Zapytałam przestraszona. Martyna spojrzała na mnie i widziałam, że na jej twarzy też maluje się strach. - Kochana, ale tam nikogo nie ma. - Odpowiedziała zszokowana. Od razu zerwałam się z ławki i zaczęłam iść w stronę wyjścia. - Czy mi się wydaje, ale już zaczynasz wariować.. - Powiedziała, podbiegając do mnie. Ja jak najszybciej chciałam stamtąd wyjść i już więcej nie widzieć ich w zasięgu wzroku. Ciągle odwracałam się za siebie, ale już na szczęście ich nie widziałam. Martyna całą drogę nie odzywała się i obserwowała mnie.

Kolejne dni leciały mi bardzo wolno. Nic mi nie wychodziło, nie mogłam się na niczym skupić. Przeszukiwałam kilkanaście razy rzeczy mamy, z myślą, że dowiem się czegoś konkretnego. Jedynie co znalazłam w starej książce mamy, to zdjęcie. Była na nim ona, jak była bardzo młoda. Uśmiechała się do jakiegoś mężczyzny obok. On niestety stał tyłem, ona na tym zdjęciu była bardzo szczęśliwa. Rzadko widziałam ją w takim stanie, więc byłam dość zszokowana, znajdując to zdjęcie. Znajdowali się w dość dziwnym miejscu. Wydawało mi się, że to jakaś kaplica, ale nigdy w niej nie byłam. Po znalezieniu tego zdjęcia kilka godzin się na niego gapiłam, z myślą, że mi się coś przypomni.

Było już późno w nocy, leżałam otulona w koc i nadal wpatrywałam się w to zdjęcie. Nagle mój kot zerwał się i pobiegł szybko do kuchni. Zaczął syczeć i warczeć, więc też się zerwałam. Na parapecie w kuchni kucał on. Doznałam szoku, jak go zobaczyłam. Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie, bez mrugnięcia. On oparł się o okno i się uśmiechnął. - Jak ty tu wszedłeś? Przecież mieszkam na drugim piętrze. - Zapytałam zaciekawiona. Moje wnętrzności zaczęły buzować, miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę. On nadal się uśmiechał, ale miałam wrażenie, że czymś się martwi. - Czy Ty mnie widzisz? - Zapytał po chwili i spojrzał na mój dekolt. A ja od razu złapałam za wisiorek, który tam wisiał. - Przecież Ty nie możesz mnie teraz widzieć. - Wyszeptał i od razu odwrócił się w drugą stronę. Złapał framugę i wychylił się za okno. Od razu podbiegłam do niego i mocno się w niego wtuliłam. Poczułam mocne męskie perfumy i dym papierosowy. Złapał moją dłoń i znowu poczułam ten przypływ ciepła. Brakowało mi tego tak bardzo, że chciałam, aby jej nie puszczał. Czułam, jak dreszcz przechodzi całe moje ciało. On odwrócił się lekko i znowu spojrzał mi w oczy. Jego wzrok jest tak powalający, że zaczęło brakować mi tchu. Nagle na jego twarzy pojawił się smutek i lekko się poruszył. Od razu puścił moją dłoń. Stanęłam obok niego, widziałam, że chce mi coś powiedzieć. Nagle zrobił krok do tyłu, a ja złapałam go za kaptur od bluzy. Zastygł i chwilę się nie poruszał. Tak bardzo pragnęłam, żeby ze mną został i opowiedział mi wszystko, co się dzieje. - Lepiej będzie dla ciebie, gdy nigdy więcej nie zobaczysz mnie. - Mówił odwrócony plecami do mnie, a ja jeszcze zacisnęłam dłoń z jego kapturem. - Dlaczego nie chcesz ze mną zostać? - Zapytałam zasmucona i od razu z moich oczu zaczęły płynąć łzy. On od razu zaczął się wycofywać i czułam, że zaraz zniknie na zawsze. - Chociaż wyznaj mi moje imię! - Krzyknęłam, bo musiałam dowiedzieć się chociaż tego. Nie mogłabym żyć w świadomości, że nigdy nie poznałam jego imienia. - Jimin. Mam na imię Jimin.. - Odpowiedział z uśmiechem i głębokim spojrzeniem. Od razu zniknął mi z zasięgu wzroku. Wychyliłam się za okno, ale niestety nie widziałam go. Jedynie lekki wiatr i jego perfumy. Po chwili usiadłam na podłodze w kuchni i zaczęłam mocno płakać. Mój kot uspokoił się i zaczął do mnie mruczeć. Przytuliłam go mocno do siebie i dłuższą chwilę tak siedziałam.

- Czy kiedykolwiek jeszcze cię ujrzę, mój Jiminie? - Zapytałam głośnym głosem, samą siebie...



 

 

 

 


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty

Popularne posty