Jego kawowe oczy. Jimin Rozdział II

Siedząc wśród znajomych, w pobliskim barze wciąż myślę o tobie. Minęło już pół roku, odkąd ostatni raz cię widziałam. Nadal czekam i codziennie sprawdzam, czy cię nie ma w pobliżu. Nawet teraz ciągle się oglądam z nadzieją, że cię ujrzę. Każdej nocy śnisz mi się, to trochę daje mi spełnienie, ale nie mogę w nim dojrzeć twych oczu. Odkąd ostatni raz pojawiłeś się w moim życiu, to wszystko stało się pustką. Są dni, że ta pustka przeradza się w ból. Każdego rana, gdy się budzę, to zastanawiam się, dlaczego tak zniknąłeś. Jeżeli byłabym dla ciebie obojętna, nie ratowałbyś mnie. - Widzisz go? - Z nadzieją zapytała moja przyjaciółka. - Nawet nie wyobrażasz sobie, ile bym dała, aby on tu był. - Uśmiechnęłam się do niej lekko i dobijałam drinka. Przyglądałam się znajomym, jak świetnie się bawią. Ja niestety nie miałam ochoty się zabawić, przyszłam tu z nadzieją, że go tu spotkam. - Z twoich opowiadań wynika, że on umie latać, więc raczej nie ma co się spodziewać w tłumie ludzi. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. Człowieka ze skrzydłami, nie spodziewaj się go w miejscach publicznych – dodała sarkastycznie. – Chcę posprawdzać wszystkie opcje – powiedziałam smutnym głosem. Niedługo później postanowiłam wracać do domu. Martyna, o dziwo, też chciała iść, mimo że poznała kogoś. Było już dość późno. Pomimo postanowiliśmy iść pieszo. – A może jak ściągniesz amulet, to się pojawi? Myślałaś o tym? – Z zaciekawieniem spojrzała na mnie. – Próbowałam kilka razy w mieszkaniu, efekty bez rezultatów. – Przez chwilę milczałyśmy. – A może się schowamy? Obok twojej klatki jest taka ciemna uliczka. Zdejmiesz go i chwile przeczekamy, co się stanie. – Bałam się tego, ale w podświadomości wiedziałam, że muszę spróbować. Zastanawiam się całą drogę co zrobić. Martyna już milczała, nie wydusiła z siebie już ani jednego słowa. Wiedziałyśmy obie, że jeżeli się zgodzę, to moje życie będzie zagrożone. Jak byliśmy już około klatki, pociągnęłam ją za rękę i zaprowadziłam ją w stronę zaułku. Widziałam po jej wyrazie, że jest podekscytowana, a ja byłam całkowicie przerażona. Mimo wszystko nie wahałam się i ściągnęłam go z siebie. – Idę sprawdzić co tam – wyszeptała, a ja stałam oparta o ścianę i cała się trzęsłam. – Nikogo tam nie ma. Chyba wyszło bez sensu – zaśmiała się i uchwyciła mnie za dłoń, gdzie trzymałam naszyjnik.- Auć! To strasznie piecze – krzyknęła i nagle usłyszałyśmy głośny szelest. Martyna od razu pobiegła sprawdzić, czy ktoś się zjawił. Ja z ciekawości podeszłam w jej stronę. Poczułam czyjś oddech na plecach, nagle ktoś mnie podniósł. Moje stopy przestały dotykać ziemi. Czułam, jak ktoś mnie obejmuje za talię. Dostałam takie wrażenie, że grawitacja już na mnie nie działa. Próbowałam krzyknąć, ale strach sparaliżował całe moje ciało. Po kilku sekundach już byłam na dachu. Martyna głośno mnie wołała. Wiedziałam, że też jest przerażona. A on od razu mnie puścił. Odwróciłam się i wtedy ujrzałam jego. Jego twarz była przepełniona złością. Jednak ja cieszyłam się, że go widzę. Nie przyjmowałam się niczym, chciałam tylko patrzeć w jego kawowe oczy. – Mogłaś sobie darować, nie wyobrażasz sobie, w jakim niebezpieczeństwie jesteś – powiedział to z taką złością, że przestraszyłam się. Martyna zaczęła spamować telefonami do mnie. – Napisz jej, że jesteś bezpieczna i ma wracać do domu. – Nie wahałam się i od razu tak jej napisałam. –Dlaczego nie było cię tak długo?- zapytałam zaciekawiona a on tylko parschnął. – Tam jest wyjście, załóż naszyjnik i idź do mieszkania. Nie długo do ciebie wrócę. Pokazał palcem w stronę drzwi. Nie chciałam iść, bałam się, że już nie wróci do mnie. Jednak jego przerażająca złość zmusiła mnie zrobić, tak jak on chciał. Przy drzwiach jeszcze się odwróciłam, ale jego już nie było. Jak weszłam domieszkania, od razu zamknęłam wszystkie zamki w drzwiach. Usiadłam w kuchni i od razu zadzwoniłam do Martyny. – Dzięki za taxi, ale to, co zrobiłaś, nie usprawiedliwia cię! Jesteś okropna! – Domyśliłam się, że on zamówił taksówkę. Emocje tak we mnie buzowały, że mnie mogłam wydusić z siebie słowa. – Hej jesteś tam? Co się stało? – usłyszałam w jej głosie smutek. Nadal milczałam, przez moją głowę przechodziły różne myśli. Po chwili wstałam i otworzyłam okno w kuchni. Od razu poczułam ten chłód i tyle miesięcy męczarni jak jego nie było. – On wrócił – wyszeptałam. Wychyliłam się za okno, ale nie widziałam go. Od razu poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku. – Jego skrzydła są czarne, kątem oka to zobaczyłam.- Martyna milczała, pewnie była tak samo zaskoczona, jak i ja. – Czyli to demon – wyszeptała, a ja od razu usłyszałam szelesty. Zerwałam się, a telefon zostawiłam na łóżku.- Jednak jesteś- uśmiechałam się szeroko do niego. – Nie możesz robić takich rzeczy, przez to mogli cię dopaść. Nawet nie wyobrażasz sobie, co mogą ci zrobić.- Nadal był zdenerwowany, podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. – Proszę cię, noś go zawsze – Wyciągnęłam go z kieszeni. Zabrał go i od razu poczułam jego zimne dłonie na moim karku. Mimo wszystko jego dotyk był tak przyjemny, że na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka, pragnęłam, by nigdy nie przestawał tego robić. – Obiecaj mi, że zawsze będziesz go nosić – wyszeptał mi do ucha, że ledwo go usłyszałam. – Aty obiecaj mi, że będziesz mnie odwiedzał.- Przez chwile milczał, aż w końcu wzdychnął. – Nie mogę ci tego obiecać – jego smutny głos mnie przeraził. – To ja nie obiecuje, że będę go nosić – odwróciłam się, widząc w jego oczach smutek i pustkę. – Nie mogę tego zrobić przykro mi – powolnym krokiem poszedł w stronę sypialni. Zezłościłam się na niego, bo wiedziałam, że nie poradzę sobie bez niego kolejne pół roku. – Zgadzam się – uśmiechnął się i od razu popatrzył w stronę telefonu. – Ona nas podsłuchuje-krzyknął gniewnie. Złapał za mój telefon, zerknął na mnie, i się rozłączył. Wyrwałam mu go, a on spojrzał na mnie pytająco. Usiadłam na łóżku, a on złapał za pufę i przyciągnął ją bliżej mnie. Usiadł przy tym i uśmiechał się szeroko. –Kim jesteś? – bałam się odpowiedzi. Tak bardzo się bałam, że cała zaczęłam się telepać. On to zauważył, obserwował mnie, a ja próbowałam ukryć zdenerwowanie. – Potworem strasznym, potworem. Strasznym charakterem – zaśmiał się. - Obojętnie kim, jestem tu by cię chronić – powiedział. –Nie jesteś gotowa by znać od razu całą prawdę.- Ale masz skrzydła, czarne skrzydła, skąd je masz? – przerwałam mu, a on chwile się zastanawiał, widać było, że myślał nad odpowiedzią. – Skąd znacz moją mamę? – od razu spojrzał mi w oczy. Uwielbiałam to. Jego oczy były tak magiczne, że chciałam się w nich zatracić. – Twoja mama poprosiła mnie, bym się tobą zaopiekował. – To dlaczego nie było cię tyle? – podniosłam głos. – Byłem obok, nie mogę być tu z tobą, bo przepowiednia się spełni. Nie mogę do tego dopuścić. – Dlaczego moja mama cię prosiła? Gdzie ją poznałeś? – on usiadł obok mnie i mocno chwycił mnie za dłoń. – Poznałem ją od razu po śmierci- wyszeptał. – Jak to? Widujesz ją teraz? Chcę mi coś powiedzieć? – do głowy napływało mi mnóstwo pytań. – Twoja mama po śmierci trafiła w miejsce, gdzie nie odczuwa bólu, ale pamięta wszystko za życia. Ona bardzo cię kocha i nigdy nie pozwoli cię skrzywdzić. Z jednej strony jest szczęśliwa, że tam jest. Bardzo kochała twojego tatę i było jej ciężko żyć bez niego. Trafiła do miejsca, o którym nie mogę ci nic więcej powiedzieć. Jestem tu i będę cię chronić, dopóki bije twoje serce- Przytulił mnie, poczułam jego świeży zapach i dym papierosowy. Objął mnie tak mocno, że brakowało mi tchu. – Tak dobrze mi w jego ramionach – pomyślałam. – Mojego ojca też znasz? – zapytałam z zaciekawieniem. – Tak, jego zna, bardzo dobrze.- Opowiedz mi o nim. Dlaczego mamę skrzywdził? Czemu mnie porzucił? – chciałam się dowiedzieć wszystkiego mimo wszystko, jaka to jest prawda. Wszystko jest tak tajemnicze, powikłane. Wiem jedno, jestem gotowa by o tym usłyszeć. – Bernin jest specyficznym człowiekiem. Jest potężnym dowódcą. Nikt nie pomyśli o tym, by się mu sprzeciwić. Urodził się za potężnymi mocami. Na przykład potrafi czytać każdemu jednocześnie w myślach. Przez to potrafi wygrać każdą wojnę, bo zna ruch przeciwnika. Jeżeli jest bardzo zły, to może sprowadzić najczarniejsze moce zza grobu, ale też potrafi je tam strącić. Jako jedyny u siebie zna magie. Dlatego, jeżeli ktoś próbuje go zaatakować to musi być naprawdę potężny. Przyjaźniłem się z nim, gdy zaczął spotykać się z twoją mamą. Był naprawdę szczęśliwy; sprowadził ją na górę.Twoja mama chciała coś zmienić, ale jego lud się buntował, nie chcieli być posłuszni zwykłej śmiertelnicy. Jego wojsko groziło, że odejdą. Gdy twoja mama uciekła od niego, stał się zimny i bez skrupułów. Ciągle ich obwiniał o to.- Poczekaj! Moja mama go zostawiła?- zawsze byłam pewna, że to on nas zostawił. Nienawidziłam go za to, że ona tak cierpiała przez niego i musiała tyle pracować, by nas utrzymać. – Tak, ona jego. W dzień, kiedy miał ogłosić, że mają się pobrać, zostawiła go bez słowa. Szukał ją wszędzie, ale nigdy nie odnalazł, nawet posłał swojego najlepszego przyjaciela tutaj, by ją odnalazł. Jego żona mieszka tutaj na parterze. – przerwał na chwile, pewnie dlatego, że widział moje zdziwienie. Ciężko mi było w to wszystko uwierzyć.- 10 lat temu wziął ślub z boginią piękności. Przyprowadził ją jego sługa. Ktoś rzucił na nią klątwę i przez wiele lat była zamknięta w jaskini. Sprowadził wróżkę i tak ją uratował. Teraz podobno twój ojciec jest szczęśliwy, ale chodzą pogłoski, że to nie jest to jak z twoją mamą. On nie wie o twoim istnieniu. Twoja mama naprawdę się postarała, by ciebie nie odnaleźli. – Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mama nigdy nie opowiadała mi o tym. Dlaczego wszystko ukrywała. Powinnam znać prawdę choć trochę.- Gdzie to wszystko się dzieje?- Jimin zaśmiał się, podszedł do kota i go pogłaskał. Teraz sobie przypomniałam, że był agresywny wobec niego, a teraz jest potulny. – Co mu zrobiłeś? – on nadal nie przestawał go głaskać. – Twój dziadek mówił, że kot jest najmądrzejszym zwierzęciem – uśmiechnął się do niego, a on zaczął mruczeć. – To magia, kiedyś widział we mnie potwora, a dziś jestem człowiekiem- Jimin chwilę milczał. Po chwili usiadł obok mnie. – To wszystko dzieje się na górze. Galaktyka, nie wyobrażasz, ile jest tam istnień. Ile planet, jedną z nich rządzi twój ojciec, ale jest ich tak nieskończenie wiele, że nie da rady się ich zliczyć. – Położyłam się na plecach, złapałam się za głowę i naprawdę nie mogłam w to wszystko uwierzyć. – A tamci? Ci, co chcieli mi coś zrobić?- usiadłam i spojrzałam prosto w jego kawowe oczy. I widziałam, jak zwiększają się jego źrenice. Byłam kilka centymetrów od niego. Spojrzałam na jego pełne usta i tak bardzo zachciałam go pocałować i po nim było widać, że też tego chce. Zaczęłam zbliżać się do niego. On nagle spuścił ze mnie wzrok i od razu się odsunął. I wziął do rąk telefon i zaczął coś chaotycznie sprawdzać - Proszę, teraz spójrz na mnie, odłóż swój telefon, nawet nie myśl o odwracaniu wzroku, pozwól mi poznać twój typ, możesz wybierać i wybrać mnie. *  Jego policzki stały się zaczerwienione i widać było, że szybciej oddycha. – Nie wiem, kim byli tamci, sprawdzam wszystkie tropy. Niestety te wszystkie do tej pory nie były trafne. Myślę, że już pora na mnie. Powinnaś wszystko przemyśleć. Jutro cię odwiedzę – jego ton głosu od razu stał się chłodny. Podążył w stronę drzwi, a ja pobiegłam za nim. – Zostań ze mną, nie chce być teraz sama. Boję się teraz tego wszystkiego, proszę, zostań ze mną.- mówiłam ze łzami w oczach. On odwrócił się lekko w moją stronę i kiwnął głową. – Dobrze, zostanę – I tak udaliśmy w stronę sypialni. Długo leżeliśmy obok siebie bez słowa, Zastanawiałam się nad sensem tego wszystkiego, czy to wszystko jest prawdą? Co takiego wydarzyło się między moimi rodzicami, że mama uciekła, dlaczego akurat mnie to spotyka? Miałam spójne ułożone życie przed tym wszystkim. Teraz dowiedziałam się, że żyłam całe życie w kłamstwie. Jedynie z tego, co się ciesze to, że poznałam jego. Ciesze się z każdej minuty spędzonej z nim. Wiem, że jeszcze tyle przede mną, żeby odkryć całą prawdę o nim. Ale akceptuje go. Spojrzałam na niego, wpatrywał się w sufit. Widać było, że myśli o czymś, jego oddech był spokojny. Chwile później zerknął na mnie. I lekki uśmiech pojawił się u niego. – Powiedz mi, o czym myślisz? – zapytał z ciekawością. – O tobie – głośno odetchnął. – Tyle nowych rzeczy dowiedziałaś się dzisiaj, dość naprawdę zaskakujących, a ty myślisz o mnie. – zaśmiał się głośno, a ja się uśmiechnęłam. Po krótkiej chwili przesunęłam się do niego i mocno się wtuliłam. On nie protestował. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i ręką go objęłam. Mocno się zdziwiłam, że nie słyszeć jego bicia serca. Jedynie co słyszałam to spokojny oddech. – Dlaczego masz skrzydła? Czy wszyscy tam na gorze je mają?- nie mogłam się doczekać jego odpowiedzi. - Niektórzy się rodzą z takim darem. U nas co drugie dziecko rodzi się z darem. Od razu po porodzie jest dokładnie sprawdzane, jeżeli rodzi się bez daru, żyje w biedzie. A jeżeli masz dar powszechny, a ma ich wielu, to żyjesz spokojnie i szczęśliwie. Jak rodzisz się z wyjątkowym darem, to od razu zabierają cię od rodziców. Szkolą cię, byś był doskonałym żołnierzem i przywódca decyduję, kim zostaniesz. Twoja mama chciała to zmienić. Chciałaby wszyscy byli równi. Mało osób ją poparli. – Zawsze wiedziałam, że mama jest cudowną kobietą. Wszystkim pomagała jak tylko mogła.- Odeszła, bo ja nie poparli? – Nie wiem czemu odeszła, a skrzydła nie były moim darem, dostałem je dopiero później. Zostałem zmuszony przyjąć misje. Nawet nie mogłem odmówić. Do skrzydeł ciężko mi się do tej pory przyzwyczaić. Gdy zrobię coś złe i dowiedzą się o tym, to ranią je. To jest niewyobrażalny ból. Wtedy nie mogę latać, ból przeszywa moje ciało i ciężko jest mi funkcjonować. Miałem też taki okres w swoim życiu, gdzie bardzo się buntowałem, że tak potoczyło się moje życie. Obciąłem je. Ten ból był tak straszny, że od razu straciłem przytomność. Po kilku dniach obudziłem się tak jakby nigdy nic, a skrzydła były nienaruszone. Niestety musiałem się przyzwyczaić do takiego życia – Leżeliśmy później bez słowa, wiedziałem że dużo przeszedł w swoim życiu. Chciałam go całkowicie uszczęśliwić, dać mu tyle miłości na tyle ile potrzebuje. Tak bardzo mnie coś do niego przyciąga. I czuje, że łączy nas coś wyjątkowego. Odkąd go zobaczyłam, to się stał się moim życiem. Cokolwiek nie robię to myślę o nim. Gdy jest obok, czuje spełnienie i szczęście. Nigdy do tej pory nie czułam się tak dobrze przy drugim człowieku. Takie cudowne przyciąganie, którego nie można przerwać.

 Rano, gdy się obudziłam, niestety go nie było. Trochę się zasmuciłam, ale w sercu miałam nadzieje, że dziś znowu przyjdzie. W kuchni na stole zobaczyłam karteczkę. Od razu ją podniosłam i przeczytałam. „Zajrzyj dziś na dół do sąsiadki, ona ci wszystko opowie o przepowiedni”. Dopiero mogłam to zrobić po pracy. Niedługo później już wychodziłam z domu. W pracy czas mi się dłużył, nie mogłam siedzieć na miejscu. Wieczorem postanowiłam zajrzeć domieszkania czy go nie ma. Niestety nie było go jeszcze. Gdy zeszłam i zapukałam do jej drzwi, od razu otworzyła. – Wiedziałam, że cię do mnie wyśle, chodź, wejdź. – była dość oschła, tak jakby mnie tu nie chciała. – Chcesz herbaty? – podziękowałam.-Proszę, opowiedz mi o tej przepowiedni.- cały dzień tak bardzo na to czekałam. – Co już wiesz? – zapytywała z grymasem. – Nie wiem, ale Jimin poprosił mnie, bym się od ciebie dowiedziała – jej oczy posmutniały. – W dzień twoich urodzin miałam wizje. Byłaś to ty, bardzo potężna i niszcząca wszystko, co ci się sprzeciwi. Zdobyłaś amulet nieśmiertelności, zabiłaś wszystkich potężnych, nawet swojego ukochanego zabijesz w męczarniach. Właśnie ta miłość zmieni cię w potwora. Poznając dawne życie swojego ukochanego i to, że jesteś córką potężnego króla, urodzi w tobie chęć zapragnięcia tego wszystkiego i staniesz się okrutnie zła. Mimo tego, że on będzie przy tobie do końca i pomoże ci we wszystkim, to nawet jego nie oszczędzisz. Gładzisz wszystko, zostawisz tylko kilka istot żywych. – Zmroziło mnie. Ja nie jestem taka. Nigdy by m nikogo nie zabiła. Mimo wszystko, gdy mi o tym mówiła, wyobrażałam sobie to wszystko idealnie. Widziałam siebie taką złą, okrutną, zabijając każdego, kto mi się postawi. Nie chciałam tak, nigdy do tego nie dopuszczę, by tak się stało. – Czy jest jakiś sposób, by zmienić przyszłość – spytałam z nadzieją, że można zmienić jeszcze wszystko. – Przeznaczenia nie zmienisz, jedynie ty możesz być inna, ale nie wiem, czy zdołasz. – odpowiedziała już łagodnym głosem. Leciały mi łzy po policzku, ile bym dała, by to wszystko zmienić. Jeszcze trochę rozmawialiśmy o tym wszystkim, pocieszała mnie i prosiła, bym trzymała się od niego z daleka. Wiem na pewno, że już nie potrafię, moje życie bez niego stanie się bez sensu – Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie wpadać i porozmawiam o wszystkim. – podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek. – Tak wiem, teraz już muszę uciekać – pożegnaliśmy się, a ja od razu udałam się do mieszkania. Od razu po wejściu zaczęłam płakać. Tak to bolało, że nie mogłam wytrzymać. Dlaczego akurat mnie musiało to spotkać? Nagłe usłyszałam pukanie do drzwi. Ucieszyłam się, bo pomyślałam, że on wrócił. Od razu podeszłam do drzwi i otworzyłam. Stała kobieta i uśmiechała się do mnie. – Kim jesteś? – zapytałam zaskoczona. – Jimin kazał mi sprawdzić czy wszystko w porządku – była bardzo ładna i szczupła. Miała długie loki i piękny biały uśmiech. – A gdzie on jest? -. Ona kiwnęła głową – Musi dziś coś załatwić i wysłał mnie. Wpuścisz mnie? -. Pokazałam ręką, że może wejść. Policzki miałam cale mokre od łez. Ona uśmiechała się do mnie i widać było, że to jest szczere. W jej oczach widziałam współczucie. – Może się przedstawię. Jestem narzeczoną Jimina i pomagam mu czasem w misjach, jak nie jest obecny-. Myślałam, że się przesłyszałam. Nic nie wspominał o niej. Pomyślałem, że może sobie żarty robi. – Jesteście razem? -. Ona odpowiedziała od razu – Tak, za dwa tygodnie mija nam 33 lata razem.- Poczułam takie straszne ukucie w sercu. Tak jakby pękło na kawałki. Pragnęłam krzyczeć i wyć tak mocno aż braknie mi tchu. Łzy leciały mi po policzku. Ona zatroskana podeszła i mnie przytuliła. Nie chciałam tego, jedynie czego chciałam to, aby zostawili mnie w spokoju. Nie chciałam już nic od niego. Złamał mnie całkowicie. Nie potrafiłam sobie wyobrazić tego jak to wszystko będzie teraz wyglądać. I nie chciałam, by ona mnie dotykała. Pobiegłam do łazienki i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Zaczęłam głośno szlochać i tak bardzo chciałam, by ten ból zniknął.

* Słowa z piosenki Filter by Jimin (BTS)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty

Popularne posty