Blizny zostaną do końca.

Czy kiedykolwiek osoba, którą kochasz zrobiła ci krzywdę? Mnie to spotkało, wszystko mi to przypomina. Każdy dzień jest straszny, byłam tak zakochana, że nie widziałam, że jestem dla niego tylko zabawką. Udawał przede mną inną osobę niż był. Tylko później to, co zrobił, to było straszne. Nigdy się tego nie pozbędę, może czas da mi o tym zapomnieć, ale blizny pozostaną.

On wprowadził się dwa piętra wyżej ode mnie, był bardzo miły. Pomagał mojej mamie z zakupami, nie raz naprawił mi rower lub coś innego. Mieszkam z mamą i siostrą i nieraz potrzebujemy pomocy, a on na tym korzystał. Zaczęło się od przyjaźni, nic nie wskazywało, że kiedyś będzie coś nas łączyć. On miał problemy z nauką i mu pomagałam. Wtedy dużo czasu zaczęliśmy spędzać razem. Lubiliśmy go, bo zawsze mogliśmy na niego liczyć, moja mama po pewnym czasie zaczęła go traktować jak syna. Byliśmy w tym samym wieku, więc jak się wprowadził to zapisał się do mojej klasy. Nie mógł się zaaklimatyzować i miał tak naprawdę tylko mnie.

Pewnego dnia, gdy się uczyliśmy, on mnie pocałował. Nie wiedziałam jak się zachować, co powiedzieć to go wyprosiłam. Zaczęłam go unikać, w szkole nie odzywałam się do niego. Widziałam, że z tego powodu było mu smutno, ale nie nalegał. Przychodził na obiady do nas, ale wtedy siedziałam w pokoju. Myślałam o tym, co się stało, ale nie wiedziałam jak z nim porozmawiać. Bałam się, że to był tylko żart lub chwila słabości, bo dla mnie to było coś więcej.

Po kilku dniach jak wracałam ze szkoły to podbiegł do mnie i zapytał, czy może wrócić ze mną. Po drodze pytał się co u mnie i takie tam, niby coś mu odpowiadałam, ale prawie cały czas milczałam. Jak wróciłam do domu byłam na siebie zła, że miałam okazję i z nim nie porozmawiałam. Zadzwoniłam do przyjaciółki i postanowiłam z nią o tym porozmawiać. Ona wiedziała, że mimo wszystko coś nas łączy i namawiała mnie bym poszła z nim pogadać. Dodała mi skrzydeł i obiecałam jej, że to zrobię. Jak już poszła to nadal się wahałam, ale poszłam do niego. Zapukałam do drzwi i on otworzył, ucieszył się jak mnie zobaczył i zapytał co się stało. Nie mogłam słowa wydusić i tak stałam w drzwiach. On zapytał, czy wpadnę na herbatę, ale powiedziałam, że przyszłam z nim pogadać. On zdziwił się i zaczął mnie wypytywać, tylko coś mnie blokowało, nie mogłam wydusić z siebie słowa. Nagle zapytał, czy w końcu mu powiem, ale ja powiedziałam, że nieważne i zaczęłam iść w swoją stronę. Myślałam sobie, że jestem taka głupia, że nie potrafię z nim porozmawiać i że powinnam w końcu mu coś powiedzieć. Słyszałam, że chwile stał i zamknął drzwi. Pomyślałam sobie, że pewnie ma mnie za idiotkę, usiadłam na schodach i zaczęłam płakać. Nagle wstałam i pobiegłam do niego. Zaczęłam mocno walić w drzwi, on krzyknął, że już idzie. Jak otworzył rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam go całować. Chwile tak staliśmy i nagle on powiedział, że zależmy mu na mnie. Wtedy znowu go przytuliłam, on na to, że wie o tym dobrze, że czuje to samo. I że nigdy nie pozwoli by ktoś mnie skrzywdził.

Wtedy już wszystko szybko poszło, niedługo zostaliśmy parą. Wszędzie chodziliśmy razem, robiliśmy to samo. Było wspaniale, czułam się bezpieczna i ufałam mu. Wszystko już było idealnie, nic mi więcej nie było potrzebne do szczęścia. Za rok planowaliśmy wyjechać do innego miasta na studia. Zbieraliśmy na to pieniądze razem, nie mogliśmy się doczekać.

Jak nadeszły wakacje zaczęło się wszystko psuć, on poznał nowych znajomych i wolał z nimi spędzać czas. Zaczęły się kłótnie i dni bez znaku życia. On strasznie się zmienił i nie traktował mnie tak dobrze. Śmiał się ze mną, gdy byliśmy wszyscy razem, gdy oni gdzieś chcieli iść a ja nie miałam na to ochoty to mnie zostawiał. Mieli na niego bardzo zły wpływ, sprowadzali go na złą drogę, bo zaczął kraść. Próbowałam mu przemówić do rozsądku, ale bez rezultatów. Nie wiedziałam co już mam robić, bo to, co zrobiłam lub powiedziałam kończyło się kłótnią. Nie chciałam go tracić, ale nasz związek już prawie co się kończył. Bolało mnie to bo bardzo go kochałam i nie chciałam go trafić.

Pewnego dnia jego ojciec przyszedł do mnie powiedział, że on wziął wszystkie swoje rzeczy i się wyprowadził. Postanowiłam go poszukać, ale nigdzie go nie było. Martwiłam się, bo nie wiedziałam co nowego wymyślił, ale przez kilkanaście dni nie było z nim kontaktu.

Pewnej nocy obudził mnie telefon, to on dzwonił i poprosił mnie bym wyszła do niego na dół. Zbiegłam jak najszybciej, przywitał mnie czuło i powiedział, żebym z nim gdzieś poszła. Przyjechał autem, wsiadłam i gdzieś pojechaliśmy. Gdy przyjechaliśmy na miejsce on powiedział, że to jest nasze mieszkanie. Ucieszyłam się i szybko weszłam na górę. To było skromne mieszkanie, ale podobało mi się. Podszedł do mnie, zaczął mnie całować, nalegał żebyśmy to zrobili, ale nie byłam na to gotowa. On w tym momencie tego nie rozumiał i zaczął mnie rozbierać. Zaczęłam go bić, ale on popchnął mnie na łóżko. Zapytałam go co on robi, on powiedział, że ma swoje potrzeby i musimy to zrobić. Nie chciałam, bałam się i jakoś mu uciekłam, ale on podszedł i mnie uderzył. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec, ale nie miałam jak. Bałam się ruszyć, bo nie wiedziałam co on mi zrobi. To już nie był mój ukochany był jakiś inny. Zamknął mnie w pokoju, siedziałam tam godzinę. Nagle przyszli jego dwóch kolegów i weszli do mnie do pokoju. Śmiali się i jeden mówił do drugiego kto zaczyna. Związali mnie, zdarli ze mnie ubranie i zaczęli mnie bić. Straciłam przytomność, jak się obudziłam było po wszystkim. Leżałam na ziemi cała naga, miałam zaklejone usta. Próbowałam krzyczeć i się uwolnić, ale nie miałam w ogóle siły. Wszystko mnie bolało i krwawiłam. Za chwile on przyszedł, zaczął do nich krzyczeć co mi zrobili. Mieli mnie tylko wystraszyć a ja tam leże cała w krwi. Jak go zobaczyłam z jednej strony ucieszyłam się, ale z drugiej bałam się go. On zaczął mnie rozwiązywać i przepraszać. Mówił, że wszystko będzie dobrze, oni zaraz przyszli i zaczęli się śmiać. Jego to zdenerwowało i zaczął ich bić. We dwóch zaczęli go kopać, a jak już nie miał sił się bronić to tak samo go związali. Podeszli do mnie, jeden wyciągnął nóż i zaczęli mnie ciąć. Po nogach, rękach i dekoldzie, krzyczałam, ale wiedziałam, że nikt mi nie pomoże. Widziałam, że on próbował mnie ratować i coś zrobić, ale nie miał szans. Zaczął płakać, a ja już nie miałam siły na nic.

Jak się obudziłam to byłam w szpitalu, bałam się na siebie popatrzyć, bo nie wiedziałam co mi zrobili. Mama wyjaśniła mi, że znaleźli mnie i jego w tym mieszkaniu. Ich zamknęła policja, a ja byłam nieprzytomna kilka dni. Byłam zła na cały świat za to, co mi zrobili. On próbował się ze mną skontaktować, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Chciałam o tym wszystkim zapomnieć, a o nim jak najszybciej. To przez niego to wszystko się stało, on mnie tam przyprowadził. Nie wiem co planował, ale jego koledzy zrobili mi coś strasznego i on też powinien za to zapłacić.

On cały czas próbował się ze mną kontaktować, ale go zbywałam. Pisał listy, ale nie czytałam. Nie chciałam wiedzieć co ma mi do powiedzenia, nienawidziłam go. Pewnego dnia dowiedziałam się, że popełnił samobójstwo. Z jednej strony się cieszyłam, bo chciałam, żeby cierpieli tak samo, jak ja, ale z drugiej to była dla mnie ważna osoba i tak samo mnie to dobiło. Na pogrzebie jego ojciec dał mi list i prosił o wybaczenie. Przeczytałam ten list od razu i przepraszał mnie tam i prosił, żebym kiedyś mu wybaczyła. On nie chciał żyć z tą świadomością, że mnie skrzywdził. Wiedział co zrobił i chciał zostać ukarany, ale sam się ukarał. Tylko że ja muszę z tym żyć, codziennie te blizny przypominają mi co się stało. Nie wiem, czy kiedykolwiek o tym zapomnę, wiem, że blizny zostaną do końca. Do końca życia muszę się z tym mierzyć. Chcę sobie ułożyć życie od nowa, ale nie wiem, czy potrafię. Bo przez to, co przeszłam nie daje mi normalnie funkcjonować.

Komentarze

  1. Super piszesz!

    Zapraszam na kolejny rozdział u mnie

    http://royal-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Popularne posty