Znów nasza miłość jest najsilniejsza.

Siedząc przy łóżku mojego ukochanego, przypomniała mi się nasza historia. Mimo wszystko niedawno się spotkaliśmy, to nigdy w głębi duszy o nim nie zapomniałam. Zostawiłam wszystko by być teraz przy nim. Chciałabym by Bóg dał nam trochę jeszcze czasu, by móc przez chwilę nacieszyć się sobą. Mój ukochany umiera i teraz wiem, że popełniłam błąd zostawiając go.

Jak poznaliśmy byliśmy bardzo młodzi. To była miłość od pierwszego wejrzenia, od razu wiedzieliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Nasi rodzice nie dawali nam błogosławieństwa, ale mimo wszystko spotykaliśmy się. Ukrywaliśmy się u przyjaciół i kuzynów. Odkładaliśmy każdy grosz na nasze mieszkanie i łapaliśmy się każdej dorywczej pracy. Po pewnym czasie on dostał prace w innym mieście i postanowiliśmy razem uciec.

W nowym mieście wynajęliśmy pokój u starszego małżeństwa. Było małe, ale nasze, cieszyliśmy się, że w końcu jesteśmy razem. On przyjął tę pracę, a ja szukałam czegoś dla siebie. Codziennie rano, gdy się budziłam zostawiał dla mnie liścik i kwiaty, a jak wracał chodziliśmy na długie spacery. Od tego czasu jak wyjechaliśmy, każdy dzień był dla mnie wspaniały, bo w końcu nie musieliśmy się ukrywać. Po pół roku mój ukochany dostał awans i coraz więcej pracował. Nie narzekałam, bo byłam szczęśliwa, że niedługo wprowadzimy się na swoje. Ja również dostałam pracę, ale dużo nie zarabiałam. Wtedy dla nas liczył się każdy grosz. Czasami tęskniłam za rodziną, ale musiałam wtedy wybrać, jeśli by zmienili zdanie na pewno byśmy wrócili.

Po roku czas w końcu znaleźliśmy swoje mieszkanie i ukochany oświadczył się mi. Wtedy już nic innego nie potrzebowałam do szczęścia. Byłam już pewna, że spędzę z nim resztę życia. Pewnego dnia, gdy on był w pracy odwiedzili nas moi rodzice. Myślałam, że już pogodzili się z tą wiadomością, że jesteśmy razem, ale oni przyjechali tylko po to, by uświadomić mi, że nas sąsiad chce mnie na żonę. On był z bogatszej rodziny i właśnie moi rodzice chcieli dla mnie takiego męża. Powiedziałam im że się zaręczyłam to byli z tego powodu bardzo źli i zaraz wyszli. Nie powiedziałam mu o wizycie moim rodziców, nie chciałam go denerwować. Jak wrócił od razu powiedział, że moi rodzice byli u niego w pracy i prosili go by mnie zostawił. To go bardzo zasmuciło, ale wyjaśniłam mu, że nigdy go nie zostawię. Dla mnie był idealny i nie przeszkadzało mi, że nie mamy za dużo pieniędzy.

Po kilku miesiącach dowiedziałam się, że jestem w ciąży, to dla nas być grom z jasnego nieba. Cieszyliśmy się jak małe dzieci, zaczęliśmy od razu urządzać mieszkanie dla naszego maleństwa. Nawet podzieliliśmy się tą wspaniała nowiną z naszymi rodzicami, ale odpowiedzi nie było. Trochę zaczęłam bać się przyszłości, ale wiedziałam, że jeśli on chce dziecka to nic się nie stanie. Jak urodzi się dziecko postanowiliśmy wziąć ślub, tak samo zaczęliśmy się przygotowywać do tego. Bardzo chciałam być jego żoną i móc się już zawsze opiekować nimi, ale jedno niespodziewane wydarzenie zmieniło moje życie. Gdy jechałam rowerem do sklepu, nagle potrącił mnie samochód. Jak się obudziłam w szpitalu, to on siedział przy moim łóżku. Uśmiechał się, ale nic nie mówił. Byłam pewna, że nic się nie stało naszemu dziecku, ale gdy lekarz przyszedł prawda była inna. Wtedy załamałam się, nie chciała z nikim rozmawiać. Nawet on nie potrafił się ze mną dogadać. Jak już wyszłam ze szpitala, siedziałam przy łóżeczku naszego maleństwa z myślą, że to jest tylko sen. On tak samo cierpiał, jak ja, ale tak tego nie okazywał. Wtedy nie miałam ochoty z nim rozmawiać, obwiniałam siebie, jego i cały świat za śmierć naszego dziecka. Byłam w takiej rozpaczy, że nie potrafiłam z nim już być. Nienawidziłam wszystkich i wszystko, codziennie z nim się kłóciłam. Mówiłam mu, że jest do niczego, że nie potrafił o nas zadbać. W głębi duszy tak nie sądziłam, ale byłam tak zła, że musiałam swoją złość na kimś wyładować. Po pewnym czasie on przestał sypiać w domu, prawie w ogóle go nie było, a jak już wracał to robiłam mu awantury. Czułam się strasznie samotna i zaczęłam wszystko rozumieć. Bo popełniałam błąd obwiniając go o śmierć naszego maluszka. On cierpiał tak samo, jak ja, ale miał wszystko na głowie. Ja byłam niewdzięczna wobec niego i już nie potrafiłam patrzeć mu w oczy.

Pewnego dnia, gdy nie wrócił na noc, spakowałam się i pojechałam do rodziców. Napisałam mu list, że nie zasługuję na to, by z nim być i życzę mu by znalazł prawdziwą kobietę, która go doceni. Rodzice byli szczęśliwi, że się rozstaliśmy i od razu suszyli mi głowę bym była z sąsiadem.

Po miesiącu on przyjechał do mnie, prosił mnie bym wróciła, ale nie mogłam. Nie mogłam znów go ranić, nie potrafiłam patrzeć na to, jak go unieszczęśliwiam. Przez kilka dni mnie jeszcze przekonywał, ale ja już zdecydowałam. Nie mogliśmy być razem, kochałam go, ale wiedziałam, że jak wrócę do niego to znowu będzie to samo. Po kilku tygodniach on wyjechał zostawił mi list. W nim było, że będzie na mnie zawsze czekał, bo jeśli będę chciała to zawsze mogę wrócić.

Wtedy myślałam, że to była dobra decyzja i że on znajdzie sobie lepszą kobietę, która go uszczęśliwi.

Po dwóch latach wzięłam ślub z sąsiadem. Wychodząc za niego nie kochałam go, ale starał się bym była szczęśliwa. Z nim nie miałam kontaktu, od jego kuzynki wiedziałam tylko tyle że nadal mieszka w tym mieszkaniu, w jakim mieszkaliśmy i pracuje w tym samym miejscu. Później po moim ślubie już nic nie wiedziałam co się z nim dzieje. Tak jakby zapadł się pod ziemie, miałam nadzieję, że kogoś poznał i wyjechał. Ja byłam cały czas z moim mężem, po latach ten ból mijał, ale nigdy nie zapomniałam o nim. Urodziłam czwórkę dzieci, byłam mamą tak jak mi obiecywał, ale on nie był moim mężem.

Po 20 latach dostałam list, że on leży u nas w szpitalu umierający na raka. Od razu wszystko rzuciłam i pojechałam do niego. Teraz każdy dzień spędzamy razem i proszę Boga by mógł jeszcze trochę cieszyć się nami. Po tylu latach zrozumiałam, że byłam głupia, że go zostawiłam, mogłam po jakimś czasie wrócić, ale byłam zaślepiona. On nigdy nie wziął ślubu, nie miał kobiety na stałe. Cały czas czekał na mnie tylko dlaczego dopiero teraz zrozumiałam, jaki błąd zrobiłam. On mi już wszystko wybaczył i poprosiłbym została z nim do końca. Znowu każdy dzień jest dla mnie wspaniały, bo mogę bym przy nim. Nie wiem co się stanie jak odejdzie na zawsze, ale wiem, że znowu nasza miłość jest najsilniejsza.

Komentarze

Popularne posty

Popularne posty