Złoty strzał.

Chciałabym opowiedzieć jedno wydarzenie z mojego życia. To nie będzie o mnie tylko o mojej przyjaciółce. Byłam przy niej cały czas, ale nie potrafiłam jej pomóc. Ja z tego wyszłam, ale ona w to wpadła całkowicie. Byłyśmy jak siostry i dlatego teraz mam poczucie winy, bo z jednej strony to, co się stało jest przeze mnie. Ona była spokojną i wrażliwą dziewczyną, ale ja natomiast szaloną i podatną na innych. Tylko przeze mnie moja przyjaciółka zmieniła się, że nie mogłam jej poznać.

Zaczęło się od tego, że zostałam zaproszona na domówkę, ona nie chciała za bardzo tam pójść, bo nie lubiła tego typu imprez. Namawiałam ją cały dzień i w końcu się zgodziła. Jak tam przyszliśmy było już strasznie dużo ludzi, ona była zawstydzona, bo nie lubiła tłumów. Potańczyłyśmy trochę i wyszłyśmy na dwór. Przed domem siedziały nasze koleżanki z klasy i kilku chłopaków. Jeden chłopak od razu rzucił nam się w oczy, bo dziwnie się zachowywał. Był ubrany cały na czarno i miał kaptur na głowie. Przyglądałam się mu, bo mnie zainteresował i był bardzo przystojny, ale zauważyłam, że moja przyjaciółka wpadła mu w oko. Po jakimś czasie chłopak, z którym się spotykałam przyszedł i zaprosił mnie do tańca. Bawiłam z nim się bardzo dobrze i nie zwracałam uwagi na przyjaciółkę, ale po jakimś czasie postanowiłam ją poszukać. Niestety w domu jej nie było. Przestraszyłam się, bo myślałam, że jej się coś stało, szukałam ją z godzinę czasu, ale w końcu znalazłam ją. Siedziała z tym chłopakiem na kocu i rozmawiali. Zapytałam, czy wszystko okej i zostawiłam ich samych. Po trzech godzinach musiałyśmy już wracać, poszłam po nią i odwiózł nas mój kolega. Była zachwycona tym chłopakiem, dała mu swój numer i obiecał, że jeszcze się spotkają. Mówiła, że się całowali, ale nawet nie wiedziała jak się nazywa.

Przez kilka dni mówiła o nim ciągle, już nie mogłam tego słuchać. Czekała cały dzień by napisał, ale się nie odzywał. Późnej już było gorzej, płakała przez niego, bo się nie odezwał. Widziałam, że zauroczyła się nim ale nie potrafiłam jej pomóc. Zaczęłam ten temat z moim chłopakiem i on powiedział, że go zna i jak chce to zawiezie mnie do niego, ale to nie będzie dobry widok. Zgodziłam się, bo chciałam, aby moja przyjaciółka była szczęśliwa i jeśli była jakaś szansa na to by byli razem chciałam o to zawalczyć. Tak jak mówił wieczorem zawiózł mnie do pewnego mieszkania. Strasznie tam było i mężczyźni leżący na ziemi. Przestraszyłam się, ale on prowadził mnie dalej. Zapukaliśmy do pokoju z białymi drzwiami. Jak weszliśmy przy oknie siedział ten chłopak. Był jakiś dziwny, patrzył się w jeden punkt i nic do niego nie docierało. Jak podeszłam bliżej doznałam szoku, bo w przedramieniu miał strzykawkę. Uciekłam stamtąd do auta i bałam się wysiąść. Mój chłopak przyszedł po chwili i powiedział, że to nie jest dobry kandydat dla mojej przyjaciółki. Zgodziłam się i obiecałam sobie, że nic jej o nim nie powiem. Jak o nim opowiadała to dla niej był idealny, strasznie głupio mi było, bo znałam prawdę. Czułam się strasznie, bo nigdy jej nie okłamywałam. Wieczorem zadzwonił do mnie chłopak powiedział, że on jej szuka, powiedział mu, że ona już kogoś ma i nie jest nim zainteresowana.

Minął miesiąc, a ona nadal gadała o tym chłopaku. Dawałam jej rady by zapomniała, bo nie był wart, bo się nie odezwał. Ona mówiła, że chciałaby znowu go spotkać i wtedy inaczej by się to wszystko potoczyło. Wiedziałam, że to się nie stanie, bo on dał sobie spokój. Nadeszły urodziny mojego chłopaka i prosiłam go by nie zapraszał tego chłopaka. Zgodził się, bo widział jak martwię się o swoją przyjaciółkę. Pomagałyśmy mu w przygotowaniach do imprezy, ona przyszła z tą nadzieją, że on się, choć na chwilę tu pojawi. Impreza szybko się rozkręciła i przyszło dużo ludzi. Tylko ona siedziała bez humoru. Jak wyszłam na papierosa, zobaczyłam go. Podeszłam i zapytałam co tu robi, a on, że wie co się dzieje i mnie rozumie. Zaczęłam mu mówić, żeby się do niej nie zbliżał i dał sobie spokój, a on powiedział, że chciałby, ale zakochał się w niej. Nie może przestać o niej myśleć i jeśli ona by tego chciała to rzuciłby to dla niej. Tylko nie wiedziałam jednego, że ona przysłuchiwała się naszej rozmowie. Jak się odwróciłam to powiedziała, tylko że przyjaciółki tak nie robią i wiedziała o tym, że on to robi. Zatkało mnie i nie wiedziałam co mam powiedzieć, było mi strasznie głupio, ale chciałam chronić swoją przyjaciółkę. Wiedziałam już, że nic nie zrobię, by ją chronić, musiałam odpuścić.

Nie odzywała się do mnie dwa tygodnie, bolało mnie to i przepraszałam ją za każdym razem, ale jej to nie interesowało. Pewnego dnia wieczorem przyszła do mnie, była taka szczęśliwa i od razu mnie przytuliła. Opowiadała mi, że od dzisiaj są parą, nie może się jemu oprzeć, bo jest cudownym człowiekiem i chciałaby mu pomóc jak tylko mogła. Wytłumaczyłam jej, że ona nic nie zrobi, bo to tylko od niego zależy czy chce to skończyć. Ona była tak nim zauroczona, że nie dało rady jej nic wytłumaczyć. Postanowiłam iść do niego i porozmawiać, poszłam tam sama, ale spotkałam go pod klatką. Był w szoku i nie wiedział jak się zachować. Zawołałam go i zaczęłam wypominać mu wszystko, krzyczałam na niego, że jeśli jej się coś stanie to nie ręczę za siebie. Powiedział, że już tak tego nie robi, jak przed tym, jak ją poznał, że chce to skończyć dla niej i nie pozwoli ją skrzywdzić, bo ją kocha. Zaproponował mi bym ja ze swoim chłopakiem poszliśmy do kina i mówił, że w końcu przekonam się do niego. Po jakimś czasie tak się stało, zaczęłam się przekonywać do niego, spędzaliśmy dużo czasu z nimi. Widziałam, jaka ona jest szczęśliwa z nim, nic innego mi nie zostało tylko dać im spokój.

Po pewnym czasie przyszedł on do mnie, byłam w szoku, bo nie wiedziałam co chce. Powiedział, że ona dzisiaj to zrobiła. Chciała sprawdzić jak to jest, dopiero niedawno mu o tym powiedziała. Pokłócili się i od razu przyszedł do mnie. Poprosił mnie bym z nią o tym porozmawiała, bo jego nie słucha, a nie chce by ona w to wpadła. Pojechaliśmy od razu do niej, nie chciała nas słuchać. Mówiła, że to jest jej życie i będzie robić co jej się podoba. Była zła na niego, że mi o tym powiedział. Próbowałam jej pomóc przez kilka dni, ale nie dała sobie. Rzuciła szkołę i uciekła z domu. Mieszkała z ojcem, on miał swoją rodzinę i za bardzo go to nie interesowało. Ich związek nie układał się tak jak niedawno, kłócili się cały czas. Gdy on wychodził na proste to ona spadała w dół. On znalazł dobrą prace i mieszkanie. Chciał, żeby ona z nim zamieszkała, ale miała już swoje życie. Przychodził i zwierzał mi się, miał strasznie wyrzuty sumienia, bo wiedział, że ona zaczęła to robić przez niego. Spotykali się nadal, ale jedynie co ona chciała od niego to pieniądze. Ze mną już w ogóle nie chciała rozmawiać, unikała mnie w każdy możliwy sposób. Nie potrafiłam w to uwierzyć jak człowiek potrafi się tak szybko stoczyć. Przez miesiąc nie miałam z nim kontaktu więc postanowiłam go odwiedzić. Był starszym stanie, bo od ponad tygodnia nie miał z nią kontaktu. Szukał ją, ale nigdzie nie mógł znaleźć. Zapadła się pod ziemię, ale postanowiłam jeszcze raz ja poszukać. Pokazywał mi miejsca gdzie bywała, to były opuszczone domy, fabryki. To było dla mnie szokiem z ona potrafiła tam mieszkać. Dowiedzieliśmy się od jednej z jej koleżanki, że przebywa w dawnym mieszkaniu mojego chłopaka. Pojechaliśmy tam, on był przerażony, bo nie wiedział co go tam spotka. Jak już byliśmy pod drzwiami tego mieszkania wyszedł z niego jakiś facet. Gdy weszliśmy od razu wiedzieliśmy co tu się przed chwilą wydarzyło. Ona leżała cała naga, w tym momencie chciała sobie wstrzyknąć to świństwo. On od razu jej to zabrał, rzuciła się na niego i krzyczała by to oddał. Gdy zobaczyła, że wyrzucił to uklękła i zaczęła płakać. Ubrałam ją i pojechaliśmy do niego. Ona od razu zaspała, a my musieliśmy ustalić co dalej robimy. Postanowił rano oddać ją na leczenie, nie było innego wyboru.

Rano obudził mnie telefon to on właśnie dzwonił. Był przerażony, bo jak się obudził to już jej nie było. Mówił, że szukał ją, ale nadal bezskutecznie. Mówiłam, że znajdziemy ją i od razu pojedziemy ją oddać na leczenie, ale nasze poszukiwania były bezskuteczne, bo jej nigdzie nie było. Szukaliśmy ja ponad dwa tygodnie. Jeden jej kolega podał nam jej numer mówił, że jeśli ktoś ma potrzebę to wtedy dzwonią do niej i ona robi co chcą za działkę. Poprosiłam go by do niej zadzwonił i umówił się z nią na spotkanie. Zgodziła się i na dziewiętnastą byli umówieni. Tylko jak przyjechaliśmy na miejsce już jej tam nie było, bo ktoś musiał ją uprzedzić. On był załamany tą sytuacją, obwiniał się o wszystko. Próbowałam go pocieszyć, ale nic nie pomagało. Po kilku dniach spotkałam ja w markecie, prosiła dwa złote na jedzenie. Wyglądała strasznie, miała na sobie poszarpane i brudne ubrania. Miała worki pod oczami i siniaki na rękach i nogach. Podeszłam do niej, a ona mnie przytuliła. Prosiła mnie bym jej pomogła, tak zrobiłam. Zabrałam ją do siebie, zjadła i się wykąpała. Niestety ja musiałam iść na noc do pracy. Obiecała, że pójdzie spać a rano zrobi to, co będę chciała. Błagała mnie bym nie dzwoniła do niego, bo nie potrafiła mu spojrzeć w oczy, wiedziała jak go krzywdzi, ale nie radziła sobie już. Poszłam do pracy, a jak rano wróciłam już jej nie zastałam. Wszystkich najcenniejszych rzeczy z mojego mieszkania nie było. Od razu zadzwoniłam do niego i wyjaśniłam mu wszystko. Strasznie zdenerwował się na mnie, ale niedługo pojechał. Znowu szukaliśmy jej, podobno była w dawnym jego mieszkaniu. Gdy byliśmy na miejscu znowu się przeraziłam jak pierwszym razem. Ludzie leżeli na podłodze tacy bez duszy, nic ich nie obchodziło. Nagle usłyszałam jego krzyk. Płakał i krzyczał, to przybiegłam tam. Trzymał ją na rękach taką bezbronną i powiedział to był złoty szczał. Była już taka zimna, mówiłam do niej, dlaczego tak się stało. Mówiliśmy, że jej pomożemy, mogła nas posłuchać. Teraz już od nas odeszła, było za późno by jej pomóc.

Teraz moje życie nie wygląda tak samo, obwiniam się codziennie za jej śmierć. Jeśli wtedy bym nie poszła do pracy i została z nią lub zadzwoniła do niego, ona by pewnie nadal żyła. Nie wiem, czy kiedykolwiek sobie to wybaczę. Z nim się widuje, już nie jest tym samym człowiekiem. Tak samo, jak ja nie potrafi sobie wybaczyć. Nie wrócił już do heroiny, nie ma nikogo jest cały czas sam. Nadal cierpi i boi się jak kogoś znowu pozna to w jakiś sposób zrani drugiego człowieka. Chciałabym wrócić do przyszłości, zrobić coś innego. Bardziej zaangażować się w jej poszukiwania lub bardziej pomóc jej. To wszystko przeze mnie, bo to ja zaciągnęłam ją na tę imprezę.

Komentarze

Popularne posty

Popularne posty